Poniższy tekst chodził mi po głowie już dłuższy czas. Nadeszła więc pora napisać kilka słów na temat alienacji rodzicielskiej, zwłaszcza w kontekście aktualnej sytuacji epidemicznej. Będzie to wycinkowe spojrzenie, bo temat jest niezwykle szeroki i nie ujrzał światła dziennego wraz z przybyciem koronawirusa nad Wisłę. Istniał wcześniej. Każdy kto interesuje się tą tematyką powinien sięgnąć po książkę dr Alicji Czeredereckiej “Rodzina w sytuacji okołorozwodowej”. [link: http://www.wydawnictwo.ies.krakow.pl/?p=920]
Jest to czas niełatwy dla nas wszystkich. Dla najmłodszych pewnie tym bardziej. Place zabaw – zamknięte. Przedszkola i szkoły – zamknięte. Rówieśników odwiedzać nie można. Przyjęcia urodzinowego zorganizować nie wolno. Trzeba siedzieć w domu, ewentualnie wyjść na spacer do lasu, parku. Można by tak wymieniać długo.
SYTUACJA PRAWNA
Co ważne – niektórzy rodzice uważają, że dzieci nie mogą spotkać się, jak dotychczas, z drugim rodzicem, który zamieszkuje oddzielnie (po rozwodzie lub rozstaniu). Rzekomo zagrożenie koronawirusem to usprawiedliwia. Nic bardziej mylnego.
Prawny aspekt tej kwestii wyłożyło Ministerstwo Sprawiedliwości w swoim komunikacie z dnia 03/04/2020 [link: https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/realizacja-sadowych-postanowien-o-kontaktach-z-dziecmi ]
Wskazano w nim, że mimo różnych obostrzeń obowiązują wszystkie postanowienia sądów – zarówno te prawomocne, jak i nieprawomocne, lecz natychmiast wykonalne, wydane w trybie zabezpieczenia.
Wielu prawników też wypowiedziało się na ten temat bardzo rzeczowo. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce “kontakty z dziećmi + koronawirus + adwokat” i znajdziemy wiele prawniczych blogów na ten temat. Nie chcę tu promować żadnych konkretnych. Poszukajcie Państwo sami.
CZYM JEST ALIENACJA RODZICIELSKA?
W książce A. Czeredereckiej znajdujemy co najmniej dwie definicje.
Pierwsza mówi, że alienacja rodzicielska to “celowe działanie jednego z rodziców, które przejawia się oporem, złością i przeciwstawianiem decyzjom sądu, świadome lub nieświadome oczernianie drugiego rodzica w oczach dziecka i ingerowanie w relację dziecko-rodzic w kierunku jej zerwania”.
Druga koncepcja Bernetta stawia akcent na inną kwestię, a mianowicie na zaburzenia w relacji rodzic alienujący-dziecko. Alienacja rodzicielska w tym ujęciu to stan psychiczny dziecka, które jest uwikłane w spór (także sądowy) rodziców. Zawiera ono silną koalicję z alienującym rodzicem, a drugiego odrzuca bez uzasadnionych powodów (vide Czerederecka, 2018).
CZY TO DUŻY PROBLEM?
Oficjalnych statystyk brak, bo nadal nie mamy stypizowanego przestępstwa “alienacji rodzicielskiej”. Choć próby wprowadzenia takiego zapisu do kodeksu karnego są podejmowane od kilku lat, także obecnie w druku senackim nr 63.
Możemy jedynie wnioskować o zjawisku pośrednio. Możemy sięgnąć do danych dotyczących ukarania rodzica utrudniającego kontakty drugiemu rodzicowi (na podstawie art. 598 zn.15 kpc). To właśnie te sprawy dobrze ilustrują powagę problemu. Lepiej, niż sprawy o ustalenie kontaktów. Oczywiście, kiedy jeden z rodziców utrudnia kontakty drugiemu – ten zakłada sprawę o ich ustalenie. Ale kiedy już jest prawomocny wyrok/orzeczenie, ugoda sądowa, ugoda mediacyjna – wówczas jeśli ktoś nie wykonuje tego tytułu możemy zakładać sprawę o wykonanie kontaktów.
To właśnie sytuacja rozwodu jest momentem, kiedy decydują się dalsze losy dzieci. Przy sprawach o rozwód w 2018 roku w kujawsko-pomorskim (teren działania naszej fundacji) powierzono władzę rodzicielską tylko matce w 750 przypadkach (39%), ojcu – w 47 przypadkach (2,5%), razem matce i ojcu w 1068 przypadkach (56%), oddzielnie matce i ojcu – w 14 przypadkach (0,7%). W odniesieniu do danych ogólnopolskich wygląda to dość zbieżnie: matce – 36,8%, ojcu – 3,5%, razem matce i ojcu – 57,9%, oddzielnie matce i ojcu – 0,7% [dane z rocznika demograficznego GUS, link: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/roczniki-statystyczne/roczniki-statystyczne/rocznik-demograficzny-2019,3,13.html]. Kwestia wspólnie wykonywanej władzy rodzicielskiej jest jednak czymś odmiennym od częstotliwości kontaktów z dziećmi rodzica z nimi niezamieszkującego. Mogę mieć np.: pełnię władzy rodzicielskiej, ale dzieci widywać raz na dwa tygodnie przez kilka godzin.
CZY LICZBA TAKICH SPRAW MALEJE, CZY ROŚNIE?
Praktycznie z miesiąca na miesiąc przybywa nam mediacji, gdzie oboje rodzice chcą być zaangażowani w życie i wychowanie ich dzieci. Jest wielu ojców, którym przestała wystarczać rola bankomatu i weekendowego taty co 2 tygodnie. Wiele matek też zauważa, że aktywność ojca oznacza dla nich więcej przestrzeni życiowej i czasu dla siebie. Trudno mi doszukać się w pamięci mediacji, gdzie ojciec oddałby matce całą możliwość do decydowania o dzieciach, albo dobrowolnie zgodziłby się na ograniczenie swojej władzy rodzicielskiej, a do tego zgodziłby się mieć kontakty z dziećmi rzadko i krótko. Model ojcostwa i macierzyństwa w Polsce się zmienia. Od wielu lat.
Moje doświadczenie jednak pokazuje, że przy okazji rozstania, kiedy trzeba ustalić, jak podzielimy się pieczą nad dziećmi (czasem, który spędzają z każdym z rodziców) chyba nieco większy problem mają matki. Jest to oczywiście problem złożony pod względem psychologicznym, socjologicznym i kulturowym.
Znajduje to też odzwierciedlenie w danych wydziałów rodzinnych sądów rejonowych w Bydgoszczy, Toruniu i Włocławku za rok 2019 (MS-S16/18, Sprawozdanie w sprawach rodzinnych i nieletnich do znalezienia na stronach internetowych sądów rejonowych). Liczba ukaranych matek jest wyższa niż liczba ukaranych ojców.
Tytuł tabeli: Rodzaje orzeczeń wydanych w okresie statystycznym w sprawach dotyczących wykonywania kontaktów z dzieckiem (art. 598 zn.15 i nast.k.p.c.)
Toruń | Bydgoszcz | Włocławek | |
Liczba ojców, którym zagrożono nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej na rzecz osoby uprawnionej do kontaktu z dzieckiem 1 | 2 | 1 | 0 |
Liczba matek, którym zagrożono nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej na rzecz osoby uprawnionej do kontaktu z dzieckiem 2 | 5 | 6 | 2 |
Liczba ojców, którym zagrożono nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej na rzecz osoby, pod której pieczą dziecko pozostaje 3 | 1 | 0 | 0 |
Liczba matek, którym zagrożono nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej na rzecz osoby, pod której pieczą dziecko pozostaje 4 | 0 | 5 | 0 |
Liczba ojców, w sytuacjach wymienionych w przypisie 1 i 2, którym nakazano zapłatę oznaczonej sumy pieniężnej | 0 | 0 | 0 |
Liczba matek, w sytuacjach wymienionych w przypisie 1 i 2, którym nakazano zapłatę oznaczonej sumy pieniężnej | 3 | 7 | 1 |
Przypisy do tabeli
1 Orzeczenie, w którym zagrożono osobie, pod której pieczą dziecko pozostaje, niewykonującej (albo niewłaściwie wykonującej) obowiązki wynikające z orzeczenia albo z ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem w przedmiocie kontaktów z dzieckiem (art. 598 15 § 1 k.p.c.) nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej na rzecz osoby uprawnionej do kontaktu z dzieckiem
2 j.w.
3 Orzeczenie, w którym zagrożono osobie uprawnionej do kontaktu z dzieckiem albo osobie, której tego kontaktu zakazano, naruszających obowiązki wynikające z orzeczenia albo z ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem w przedmiocie kontaktów z dzieckiem (art. 59815 § 2 k.p.c.) nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej na rzecz osoby, pod której pieczą dziecko pozostaje
4 j.w.
ALIENACJA RODZICIELSKA W MEDIACJI
Co jest symptomem, że możemy mieć w pokoju mediacyjnym rodzica, który ma zapędy alienatora/alientorki?
Ja widzę takie (pewnie niejedyne):
- Język, którym posługuje się strona kreuje rzeczywistość (konstrukcjonizm/ relatywizm językowy – „język tworzy rzeczywistość”). Ktoś, kto używa terminów “moje dzieci”, “ty nigdy…”, “ty zawsze…” buduje rzeczywistość konfrontacyjną, rywalizacyjną, wojenną.
- Wrogość wobec drugiego rodzica, która przejawia się w nieustannej polemice i w graniu w grę “jesteś gorszym rodzicem ode mnie”, bo wczoraj dałeś dziecku o jedno jajko z niespodzianką za dużo. Przejawia się to też w kwestionowaniu kompetencji rodzicielskich i przekonaniu, że to ja jestem najlepszym (idealnym?) rodzicem dla naszych dzieci. Nikt nie zajmie się nimi tak dobrze, jak ja.
- „Posiadanie” (czasu własnego dziecka oraz dziecka), które jest postawą dysponowania czasem, który mogę, ale nie muszę dać (łaskawie) drugiemu rodzicowi. Szczególnie uwidacznia się to przy ustalaniu wakacji/ ferii: “chcesz mieć połowę czasu? oszalałeś/ oszalałaś? nie należy ci się! Nie zgadzam się”. Na pytanie mediatora/mediatorki co stoi za tym stanowiskiem, jakie są jego przyczyny/ powody słyszymy odpowiedź “nie, bo nie”.
- Handel dobrami niematerialnymi. To szczególnie obrzydliwa forma handlu w sytuacji procesu rozwodowego: “jeśli dasz wyższe alimenty, wówczas dzieci spędzą z tobą więcej czasu”. Można kupić sobie czas z własnymi dziećmi za PLN’y. Zupełnie, jak w automacie z napojami. Niektórzy (także profesjonalni pełnomocnicy) podobnie handlują winą za rozkład pożycia małżeńskiego.
- Przerzucanie decyzji na dziecko i podkreślanie jego woli oraz oddanie mu decyzji. Jest to sytuacja, w której rodzic sprawujący na co dzień pieczę nad dzieckiem mówi “muszę zapytać syna, czy się zgodzi na tyle czasu z tobą” (a syn ma 6 lat!!!). Albo inna wypowiedź “córka boi się jeździć do ciebie i nie chce cię widywać” (na pytanie czy rodzice konsultowali i badali tę kwestie we współpracy z psychologiem dziecięcym robią duże oczy, jakby byli właśnie na wykładzie o teorii względności Einsteina). Trzeba sobie jasno powiedzieć – pewne decyzje są zarezerwowane dla dorosłych, dla rodziców.
CO NIE JEST ALIENACJĄ RODZICIELSKĄ?
Należy odróżnić alienację rodzicielską (nieuzasadnione odrzucenie jednego rodzica po manipulacji i indoktrynacji dziecka) od odmówienia/ odrzucenia (uzasadnione odrzucenie jednego rodzica po prawdziwej historii zaniedbania, wykorzystywania fizycznego i seksualnego lub przemocy domowej).[zob.: Dr med. Wilfrid von Boch-Galhau, Parental Alienation (Syndrome)-A serious form of psychological child abuse, 2018 Mental Health and Family Medicine (2018) 14: 725-739, http://mhfmjournal.com/pdf/MHFM-117.pdf ]
KONTAKTY Z DZIEĆMI W DOBIE KORONAWIRUSA
Czy zatem kontakty z czasie koronawirusa są możliwe?
Rozważmy dwie sytuacje:
- Kasia i Tomek mają 4 i 6 lat. Przebywają aktualnie w domu z jednym z rodziców, który pracuje w urzędzie i jest “na opiece”. Drugi rodzic zajmuje się grafiką komputerową i od początku pandemii pracuje w domu. Nawet na zakupy do sklepu nie chodzi – bo zamawia wszystko przez internet. Co stoi na przeszkodzie, aby dzieci tak samo, jak do tej pory spotykały się z nim we dwa popołudnia w tygodniu oraz co drugi weekend. W sumie nic! Ten rodzic, jak do tej pory, po dzieci przyjedzie, zawiezie do swojego domu, spędzą wspólnie czas, potem je odwiezie. Jedyne miejsce, do którego się nie wybiorą, to ulubiona lodziarnia i plac zabaw położony tuż obok miejsca zamieszkania.
- Krzysiek i Paweł to już nastolatki. Mają 11 i 12 lat. Po rozstaniu rodziców zamieszkują 3 dni z jednym z nich, 4 z drugim, i odwrotnie w kolejnym tygodniu. Rodzice mieszkają niedaleko siebie. Jest dziś tylko jeden problem – jeden z rodziców jest lekarzem, który pracuje na SORze w miejskim szpitalu. Co dzień ma kontakt z chorymi. Cały dzień jest narażony na zakażenie wirusem. Co wtedy? Realizować nadal ten model pieczy? Czy może ze względów bezpieczeństwa dzieci spróbować go jakoś przemodelować? Może bardziej wykorzystać internet? To naprawdę trudna sytuacja.
Nie ma dwóch jednakowych sytuacji, trudno więc silić się na złote rady i recepty. Zdaje się, że ten czas jest ogromnie ważnym testem dojrzałości rodziców i egzaminem z ich współpracy ze sobą nawzajem. Obyśmy go zdali jak najlepiej. Nasze dzieci na to zasługują.
Mam nadzieję, że czas pandemii pokazał nam, co w życiu jest ważne, co jest kruche, a bez czego możemy się obyć. Zadaję sobie ostatnio pytanie: czy jak skończy się pandemia, to rodzice pojawiający się w sądach i ośrodkach mediacyjnych nadal będą tak wrogo do siebie nastawieni? Nadal będą spierać się o błahostki? Czy może coś im się przewartościuje? Mam nadzieję że jednak tak.
Bywajcie Państwo zdrowi i bezpieczni.
Autor: Janusz Kaźmierczak
[wszelkie uwagi proszę kierować na adres: j.kazmierczak@pracowniadialogu.org]